niedziela, 27 marca 2016

30. Champs Le Sims Literka "i"





***

- Jeszcze nie jest bardzo późno, może... może zechciałabyś wypić ze mną drinka, porozmawiać?







- Yyy - zająknęła się Karolina - Wiesz... jestem totalnie zmęczona. Może przy innej okazji...


Odwróciła się na pięcie i już jej nie było.


I wcale nie czuła zmęczenia, wprost przeciwnie... była tera z wściekła! "Co on sobie myślał? Jest moim szefem! To takie niestosowne!"
Biegła jak w amoku, po kilkunastu minutach udało jej się wypełnić punkt aspiracji życiowej.


Jeszcze przed pracą zaglądnęła do swojej skrzynki mailowej. Dostała informację z Bridgeport  i Champs Le Sims,  wkrótce zajmie się tymi miastami, na razie czas do pracy!


I choć serce waliło jej z powodu wczorajszej propozycji Jakuba, postanowiła być dzielna i skupić się na zadaniach detektywa.


Trzeba przyznać, że analiza dowodów coraz lepiej jej wychodzi. ma już kilka przeanalizowanych odcisków palców!


Teraz wystarczy wprowadzić dane do komputera, a skoro już jest w bazie danych, to może...


Sprawdzi, czy jest coś, co dotyczy Lukasa?
Ale nie ma nic! Zupełnie, nawet prawa jazdy, ani meldunku... Hm...

Karolina wraca do pracy.


Mapa zapełnia się nowymi wskazówkami. 
Podsumujmy zatem, co tu mamy...


Szukamy starszej kobiety, w dżinsach i bluzce. Ok - jedziemy z nakazem aresztowania!

- No nie! To chyba jakiś żart! - myśli Karolina (i ja też) - Wychodzi na to, że wszyscy przestępcy uwielbiają kąpiel w ubraniach.


Karolinie udaje się wyciągnąć Danutę z basenu i pod pretekstem zwykłej pogawędki tylko upewniła się, że to właśnie ona jest główną podejrzaną.


Wyciąga kajdanki i zabiera delikwentkę na posterunek policji.


Teraz może przesłuchać ją i skłonić do przyznania się.


Tymczasem w Wierzbowej Zatoczce...

Luna w nowej fryzurce i pięknej sukience wychodzi na bal... Ma w głowie plan: "Przejdę ostentacyjnie pod oknami domu Aleksandra. Niech patrzy i żałuje, niech widzi co stracił!"

Jednak stało się inaczej:


Już miała przejść przez jezdnię, kiedy zobaczyła Go. Wychodził z domu w towarzystwie jakiejś blondynki.


Blondynki, która wyraźnie zagięła na niego parol.

To Luna straciła go... na zawsze.


Aleksander zatrzymał się i przez ułamek sekundy spojrzał w jej stronę. Maleńki ułamek zaważył na jej błyskawicznie podjętej decyzji... 
Luna pomyślała:


"Nie chcę balu, nie chcę na to patrzeć..." Odwróciła się i...


Pobiegła w stronę...


Oazy Zdrój. Z bijącym, jak dzwon sercem,


wchodziła w nieco przerażającą ciemność tunelu.

Przez chwilę nie widziała dosłownie nic. Przez chwilę zwątpiła w trafność swojej decyzji. Kiedy jednak zobaczyła maleńkie światełko... odetchnęła z ulgą. Coraz raźniejszym krokiem szła w kierunku jasności. Aż w końcu znalazła się na końcu tunelu, w zupełnie innej rzeczywistości...


- A więc tak wygląda Trójkowa Kraina! - powiedziała głośno. Echo powtórzyło jej ostatnią sylabę :ina, ina, ina...

Wzięła głęboki oddech, spojrzała w niebo. 
Musi obejść jeziorko, za nim niczym wstążka wije się asfaltowa droga. Postara się złapać taksówkę.


Złapanie taksówki nie było żadnym wielkim wyczynem, pełno tu  żółtych samochodów z tabliczką Taxi.
Ciekawe było to, gdzie skierowała swoje kroki nasza Luna, bo nie była to ul. Królewska. 
Luna zapamiętała słowa cioci, że w szpitalu, w Trójkowej Krainie jest możliwa operacja plastyczna...


Tak! Warto tu było przybyć, choćby tylko z tego powodu! Luna nie jest już fioletowo-różową Kosmitką, jest zwyczajną bladolicą nastolatką, jakich wszędzie jest w bród...
I to daje jej szczęście.


Na ulicy Królewskiej w piętrowym budynku czekał na Lunę telefon komórkowy. Zostawiła go Lexi z informacją: zadzwoń z niego do biura podróży a dalej już wiesz...


Tak oto nasza Luna znalazła się na paryskich przedmieściach z cudownym widokiem Wieży Eiffla na linii horyzontu.
- Ale tu cudownie! Jaka szkoda, że nie mogę tu zostać na choćby jeden dzień! Dlaczego mama mi nigdy nie opowiadała o tym, jak pięknie jest w Trójkowej Krainie!


Luna korzystając z hotelowego skutera udała się na Wschodni Bulwar Południowy do Margot.


- Dzień dobry, jestem Luna Mayer, czy pani Margot Petit?
- Tak kochana! Witam jedną z sióstr Mayer!
- Ja nie... - już miała sprostować, że nie jest siostrą a córką jednej z sióstr, jednak stwierdziła, że to i tak przecież nie ma żadnego znaczenia - Więc proszę mi wszystko po kolei powiedzieć.

Usłyszała całą masę wskazówek, zadań do wykonania, ważnych do zdobycia punktów wizy. Ale ona nie mogła nawet o tym marzyć. Skupiła się zatem na tym, co chyba jest najistotniejsze : złote monety i Muzeum D'Art.


Dojazd do Muzeum zajął jej niemal godzinę. Masakra jakaś!
Biedna nie wiedziała, że przed nią dopiero zaczną się wyzwania.


A przyjaźnie wyglądający, majestatyczny budynek muzeum, to tylko przykrywka dla sieci ponurych korytarzy, skrywających naprawdę mroczne tajemnice.



Ale podjęła się zadania, więc dzielnie usuwa sterty kamieni, przesuwa wielkie głazy...










Wchodzi w ciemne zakątki, bada wnętrza sarkofagów, niczym Lara Croft nie zniechęca się ciężkim łomotem w głowę.











Odkrywa dziwny system przejść, ukrytych drzwi, zakamuflowanych schodów...










Próbuje nie zwracać uwagi na znajdujące się tam szczątki jej poprzedników, by w końcu...











Dotrzeć do celu swojej wizyty, do komnaty z cała góra złotych monet.


Wśród nich znajduje tą właściwą, najjaśniej błyszczącą. Z pięknie wygrawerowaną literką na jej rewersie.

***

Wracamy do Czwórkowej Krainy
do naszej głównej bohaterki, która wciąż próbuje "złamać" swoją przesłuchiwaną podejrzaną...


Karolina "funduje" jej istną karuzelę emocji; od łagodnego, niemal dziecięcego tonu...


Przez ostentacyjne ignorowanie, po


ostry atak, podparty niezbitymi dowodami. W końcu Danuta wymięka, wobec tak oczywistych faktów przyznaje się do winy.


Karola zamyka winną w areszcie i kończy sprawę.
Pozostaje jeszcze tylko... yyy... zdanie raportu szefowi. To może być trochę niezręczne... I dlatego własnie takie rzeczy nie powinny się dziać!
Zagryzła wargę i poszła.


Z bijącym sercem zdaje raport. Jakub przyjmuje go z wyraźnym zadowoleniem. Uśmiecha się swobodnie, swoim zachowaniem rozluźnia atmosferę. Gratuluje Karolinie doskonałej pracy i przyznaje jej:


zasłużony awans!


Karolina wraca do domu. 
Spotyka Lunę, która wygląda...
- O Boże! Luna! Jak?


Luna uśmiecha się szelmowsko wręczając cioci złotą monetę:
- Z pozdrowieniami z Paryża! 
Na jej odwrocie lśni litera "I" (i)

Cdn.

Kochani, jutro kolejne świąteczne spotkanie z naszymi zwariowanymi przedstawicielkami rodu Mayer!

Pozdrawiam Was i życzę Wesołych Świąt!




5 komentarzy:

  1. Jej, kolejny piękny dzień z siostrami Mayer :D
    Oj Karola, Karola, zdecyduj się na jednego i zrzuć ciężar z duszy! Wiem, że to nie łatwe, ale choć spróbuj :) Gratuluję awansu, tak trzymaj!
    Wow, Luna, jaką lasencja! Już słyszę Zosię : ,,Mężu, stawiaj mur, chłopcy lecą na Lunę!", haha. Mnie podobała się i przed i po metamorfozie.
    Pamiętam, że kiedy tylko zakupiłam Wymarzone Podróże zawsze jeździłam do Champs Le Sims. Zresztą, każdy kto mnie zna, wie, że mam bzika na punkcie Francji ;D Dlatego miło było znów ujrzeć dzielną poszukiwaczkę przygód w grobowcach! Moje Simki zawsze wychodziły z nich osmalone, haha.
    Trzymam kciuki za jak najszybsze rozwiązanie tajemnicy rodu Mayer. Buziaki, odpoczywaj Maju ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale mnie rozbawiłaś Kochana:"mężu stawiaj mur..." Celne spostrzeżenie. Tak bardzo brakuje mi w Czwórce takich podróży z grobowcami... może jeszcze kiedyś coś wymyślą. Dziękuję za komentarz i pozdrawiam cieplutko:)

      Usuń
  2. Luna była taką piękną kosmitką... Ślicznie jej było w fioletowej skórze. Ale cóż to jej wybór. Na początku lubiłam Aleksandra zato teraz? Boże jak on mógł tak zranić Lunę! Halo! Wiem, że chłopcy myślą o dziewczynach jako z innej planety ale one też mają uczucia! Niech Luna go trzepnie ode mnie, tak pożądnie. Czekam do jutra. Całuski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też lubiłam ten fioletowy odcień jej skóry, ale z drugiej strony Luna źle się z tym czuła. Może tak będzie jej lepiej? A Aleksandra sama bym chętnie zdzieliła po głowie czymś ciężkim. Buziaczki Kochana:)

      Usuń
  3. Luna była taką piękną kosmitką... Ślicznie jej było w fioletowej skórze. Ale cóż to jej wybór. Na początku lubiłam Aleksandra zato teraz? Boże jak on mógł tak zranić Lunę! Halo! Wiem, że chłopcy myślą o dziewczynach jako z innej planety ale one też mają uczucia! Niech Luna go trzepnie ode mnie, tak pożądnie. Czekam do jutra. Całuski

    OdpowiedzUsuń