Witajcie w Windenburgu, w Lawendowym Gaju, czyli domku naszej bohaterki Karoliny!
Przed Karoliną drugi dzień pracy detektywa. Jak na nowicjuszkę przystało trochę się denerwuje i jest spięta. Postanowiła kupić sobie nowy telewizor, Zobaczy wiadomości i zawsze może liczyć na dobrą dawkę zabawy oglądając program komediowy.
Po solidnym śniadaniu melduje się na posterunku. Otrzymuje nowe zadanie:
- Idź na patrol
Ok, to idziemy!
Hm... czy to nie dziwne...
Jej pierwszy przydzielony rewir, to okolica domu sióstr Kaliente. Przypadek?
Tym razem chyba jednak to rzeczywiście czysty przypadek. No dobra to robimy kółeczka.
- O dzień dobry! Natalia?
- Tak, dzień dobry. Coś przeskrobałam? Przechodziłam przez jezdnię w niedozwolonym miejscu?
- Nie, chciałam się tylko przywitać z ulubioną pacjentką mojej siostry Zuzi.
- Aaa, to ty jesteś Karolina? Miło mi poznać.
Karolina robi już trzecie kółko, gdy nagle dostrzega bójkę.
- Co jest?!
Biegnie ile sił w nogach w stronę zajścia, czas ...
wlepić komuś pierwszy mandat. Karolina jest przejęta i robi przy tym bardzo surową minę.
Jeszcze nie zdążyła ochłonąć po swoim pierwszym trudnym zadaniu a już ledwie przekracza próg komisariatu otrzymuje zadanie:
Wydaj nakaz aresztowania.
W notatniku mamy rysopis i inne dane potrzebne do zidentyfikowania winowajcy. No dobra, zatem nasz delikwent jest osobą nastoletnią w dżinsach, posiadającą brązowe włosy i będąca samotnikiem.
Bułka z masłem. Tylko jedna, jedyna osoba posiada te cechy. Więc zaczynamy:
- Masz prawo zachować milczenie. wszystko, co powiesz, może być użyte...
Dziwnie tak zamykać kogoś za kratami, być może na długie lata. Może kiedyś uda jej się zamknąć w więzieniu na długie lata siostry Kaliente?
Kto wie...
Karolina składa raport szefowi. Jakub uśmiecha się przy tym dziwnie, tajemniczo... Bo wie, że
Karolina otrzyma pierwszy awans! Gratulacje!
***
Prosto z pracy Karolina jedzie do wierzbowej Zatoczki, do Zosi. Otwiera jej Christopher.
- O Karola! Wejdź, dzisiaj tu pełno kobiet. Chyba pójdę na ryby albo robić coś męskiego...
W salonie siedziały na pogaduszkach Bella i Zosia. Karolina od razu pochwaliła się awansem. Po wysłuchaniu gratulacji, po raz setny zapytała:
- Zosiu, wiem, że jestem trochę namolna, ale... nie przypomniało ci się coś?
- Kochana, wierz mi, gdyby cokolwiek mi się przejaśniło w mojej głowie byłabyś pierwszą osobą, której to powiem...
- Ok. A gdzie jest Luna? Chciałam się z nią przywitać.
- Jest na ogrodzie z Kasandrą i Aleksandrem.
Kiedy Karolina wychodzi na werandę, niechcący staje się świadkiem kłótni Luny z Aleksandrem.
Już chce się cicho wycofać i wrócić do środka, gdy nagle spostrzega sylwetkę Kasandry.
Stała nieco przygarbiona ze smutkiem na twarzy. po policzkach spływały jej łzy.
Karolina nie chciała narzucać się swoim towarzystwem.
Podczas kolacji delikatnie napomknęła o smutnej Kasandrze...
Bella wyprostowała się i powiedziała:
- Moja córka wiele przeszła. Jak dotąd niby coś tam kojarzyła, ale starałam się jej wmówić, że to pewnie senne koszmary, marzenia...
- Ale po naszym powrocie z The Sims 2, po uwolnieniu Zosi i Chrisa, wiele się zmieniło. Musiałam opowiedzieć jej historię, jej historię. Dotyczyła ona nieszczęśliwej miłości, utraty i uczucia pustki. Nie może znaleźć miłości bo nie zamknęła poprzedniego rozdziału...
Bella widząc, że Karolina nie bardzo rozumie w czym rzecz, zaczyna swoją opowieść:
Zacznijmy od początku. Od pierwszej wizyty w The Sims 2, od pierwszego spotkania z rodziną Ćwir.
Kiedy po raz pierwszy gościsz w rodzinie Ćwir, widzisz tę oto parę. Młodą kobietę w czarnej sukni z dziewczęcymi kucykami i powiedzmy sobie szczerze o niezbyt wielkiej urodzie i przystojnego Dona Lotario. Tą kobietą jest Kasandra. Naukowiec, skupiona bardziej na pracy niż na sobie, ale o wielkim sercu, pragnącym miłości.
Czytasz: Kasandra zakochała się w Donie, więc co? Wystarczy namiętny pocałunek i odrobina flirtu...
Tylko tyle by tych dwoje stanęło na ślubnym kobiercu. Łuk weselny stoi tuż obok, zatem...
I żyli długo i szczęśliwie?
Otóż nic z tego!
Tak bezmyślnie klikać w łuk weselny może tylko ten, kto nie zna historii. Komu nie chce się poszukać w księdze wspomnień czegoś konkretnego i zastanowić się
Czy to nie dziwne, że znikam z ich życia właśnie podczas wizyty u Dona?
Więc co teraz, kiedy już wiesz, zrobisz?
Klikniesz w łuk, czy może pozwolisz Donowi odejść?
A teraz kilka słów o prawdziwej, dojrzałej miłości. O Dariuszu...
To typ prawdziwego romantyka, którego los naprawdę nie szczędził. Znalazł się z trudnej sytuacji finansowej, ciężko mu spłacić nawet te podstawowe rachunki domowe.
Samotnie wychowuje swojego syna: Szczepana. A stało się tak, kiedy...
Tak, choroba Marleny pochłonęła niemal wszystkie oszczędności rodziny.
Tymczasem Kasandra
Wciąż jeszcze nie wie, czy dobrze zrobiła odprawiając Dona. Pewnego popołudnia wybiera się do niego z wizytą... niespodzianką.
A to co zobaczyła - całkowicie rozwiało jej wątpliwości.
Zrywa zaręczyny i co dziwne: nie rozpacza po stracie narzeczonego. Wręcz odwrotnie czuje wyraźną ulgę. Wraca do domu odmieniona, uśmiechnięta i zadowolona z życia.
Ucieszyła się, że Dariusz akurat gościł w ich domu na cotygodniowej partyjce szachów z Mortimerem.
Wieczorem zaskakuje samą siebie, proponuje Dariuszowi spotkanie.
Dariusz nie może uwierzyć, że Kasandra pochwyciła wreszcie jego delikatne komplementy i sugestie...
- Czyli idziemy do restauracji? - pyta
- Tak!- potwierdza Kasandra
- I... to będzie randka?
- Tak!- już teraz śmieje się w głos Kasandra
To była cała seria udanych randek, aż wreszcie przyszedł ten czas, kiedy Dariusz wyciąga podczas kolacji aksamitne pudełko.
Kasandra oczywiście przyjmuje zaręczyny i już mogą planować wesele.
No, tak przynajmniej myśli Kasandra.
Dariusz martwi się o to, że będzie tylko ubogim artystą na garnuszku żony. Nie chce być traktowany, jak ubogi krewny... Dlatego też
Pojawienie się na progu jego domu Diny Kaliente, było niczym wygrana na loterii!
Dina zamówiła u niego obraz, portret - samej siebie oczywiście- za całkiem niezłą sumkę simeleonów.
Podczas pozowania ciągle mówiła o tym, jaki Dariusz ma potencjał, dar. Wspominała o Nowym Świecie, o swoim przyjacielu, który mógłby mu tam załatwić wernisaż.
- Oaza Szczęścia to cudowne miejsce, pełne niesamowitych możliwości. Stałbyś się sławny i bogaty.
Kusiła, namawiała, robiła mu pranie mózgu. W końcu po kilku spotkaniach, kiedy obraz był już gotowy, Dariusz wziął namiar na adres tego znajomego.
Godzinę później już siedział w taksówce. wtedy widziano go po raz ostatni.
Po takiej opowieści Karolina aż zaniemówiła. Była wściekła, bo znowu te siostry Kaliente!
Zosia, która dotąd nic nie mówiła, niemal krztusząc się wycedziła:
- Gdzie miał jechać Dariusz?
- Do Oazy Szczęścia - powiedziała Bella
- I widzisz Bellu! - głośno powiedziała Zosia - Zawsze twierdziłam, że musimy sobie mówić wszystko, nawet te niewygodne i trudne historie.
Wstała od stołu i podeszła do komputera. Bella z Karoliną stanęły za jej plecami.
Chwilę to trwało, w końcu Zosia zadowolona krzyknęła:
- Voila! To o nim mówiłaś?
- Tak! - krzyknęła Bella - Tak, to on! Kasandra, Kasandra, chodź tu szybko!
Podczas, gdy Kasandra czytała płacząc opowieści o swojej zaginionej miłości, Karolina zapytała siostrę:
- Tak sobie myślę Zosiu, nie ma może więcej takich informacji?
- Mam całe mnóstwo!
- I nie przyszło ci do głowy, że to są własnie potrzebne nam tropy?
- Teraz, kiedy to mówisz, to rzeczywiście muszę przyznać, że powinnaś przejrzeć resztę moich zebranych danych. Jeszcze dzisiaj prześlę ci wszystko na twój adres mailowy.
Wychodząc z domu Zosi, Karolina czuła szum w głowie od natłoku myśli.
- Jeszcze dzisiaj kupuję komputer, biurko... Kupię wszystko! Zrobię mały remont całego domu! Chce mi się działać, chce mi się śmiać, żyć! Czuję, że powoli ruszamy z miejsca!
Cdn.
Cudowny post! Po pierwsze gratulacje dla Karolinki, pierwszy awans :) Ojejku, ależ zawiłą historię ma Kasandra. Biedna, tyle smutnych chwil przeszła :( Hmm, coś podejrzany ten Pan Artysta.. Ale Karolina wszystko rozwiąże, czuję to ;)
OdpowiedzUsuńŚciskam Cię mocno i życzę udanego weekendu :)
Dziękuję i na wzajem Kochana! Też trzymam kciuki za Karolę. Wkrótce moi Czytelnicy będą mogli się włączyć do zabawy. Powoli odkrywane karty dadzą Wam pewne wskazówki... Ale jeszcze musicie poczekać przez kilka odcinków. Moja wskazówka: Patrzcie uważnie na każdy szczegół! Buziaki:)
UsuńAle masz wyobraźnię! Ja bym się pogubił już w Nauce z Zosią. A Ty to masz rozpisane od początku, czy raczej spontan? Podziwiam Cię i czekam na kolejne odcinki. Robi się coraz ciekawiej, jak w serialu.
OdpowiedzUsuńOczywiście, że sama historia jest rozpisana od początku do końca, inaczej bym się pogubiła. Jak sam stwierdziłeś. Tu spontan wychodzi w zakresie samego challengu i kariery, którą aktualnie zaliczam. Zapraszam na kolejny odcinek już w najbliższą sobotę. Kurcze, zabrzmiało rzeczywiście, jak w zapowiedzi kolejnego odcinka serialu! Pozdrawiam:)
Usuń